Dzisiaj z racji, że skończyłem szybciej pracę, a Grzesiek i Tomek zdecydowali się na mnie poczekać 20 min to wybrałem się na szoskę. Pogoda całkiem do jady patrząc na ulewny i wietrzny dzień wczorajszy. Niestety zaraz po wystartowaniu jeszcze w metropolii Lęorskiej tj Czarnówku Tomek złapał kapcia. Nikt nie miał ani łatki, anie dętki, więc rozstaliśmy się, Tomek buta na chatę a my z Grześkiem dalej. Na dzisiejszej trasie dosyć płaskiej, były 2 premie górskie, przed Redkowicami, którą pokonaliśmy łagodnie i przed Górzynem ... jakaś masakra, jechałem już tamtędy kiedyś, ale zawsze bez spiny. Dzisiaj zaatakowaliśmy a ja już w połowie miałem bombę!!! Doczłapałem na górę i wykręciłem z Grześkiem 3 czas. Bardzo długo nie mogłem dojść do siebie po tej górce, wręcz do samego końca ją odczuwałem. W samym Górzynie odbiliśmy na Potęgowo, gdzie przez parę km walczyliśmy z kiepskim asfaltem. Z Potęgowa już elegancko DK6 do samego Lęborka. co ciekawe niecały km od domu mam przejazd kolejowy na którym jest stop. Nigdy się tam nie zatrzymywałem tak jak i dzisiaj. Z tym że dzisiaj chciałem gdy 5m. przed torami zauważyłem że tuż za mną jedzie radiowóz. Było na tyle mokro, że na pełnym tylnim hamulcu przeleciałem przez te tory. Na szczęście mundurowi wyprzedzili mnie i pojechali przed siebie. dziękuję za uwagę i pozdrawiam
Dzisiaj z rana z racji urlopu rower, i tak przez caaaały tydzień. Heute kierunek bliski Kaszubowo ;) Gmina Lëniô Wita ;) Rzepak jesienią... :D Jeziorko w Strzepczu ;)
dzisiaj pojechałem szosą w kierunku słupska troszkę mocniej jak zawsze, ba nie wiem czy to nie jest moja najlepsza treningowa srednia na takim dystansie. Jechało się spoko ;) pozdrawiam
Dzisiaj brat kupił nowy rower ;) i jednoczesnie pobił rekord przewyższeń i odległości (tak myśle). Pojechaliśmy po Denge, tym razem nieco dalej jak jechałem ostatnio.
Dzisiejszy wypad z Koperem i jego kuzynem (o ile pamiętam) Damianem. Myślałem, że spotkamy się w punkcie środkowym, jednak coś mi się pomyliło i ja miałem 13 a oni 5 km. Spotkaliśmy się na Zajeździe Kaszubskim, przy jeziorze Lubowidzkim. Krótka pogawędka i ruszamy. Cofnęliśmy się do Lęborka drogą którą praktycznie przyjechałem, by niebieskim szlakiem pojechać na most w Karczemkach. Zjadłem banana, troche popiłem, chwile się pokręciliśmy i do Łęczyc, przez Rozłazino. Fajny zjazd do Godętowa, chłopakom trochę przeszkadzał wiatr, który mi nie robił większej różnicy. W Łęczycach mała przerwa na posiłki, Koper wypił piffko, po czym koledzy odprowadzają mnie parę km. w kierunku Lęborka. Ostatnie kilometry wracałem sam wyprzedzając co chwila jakichś rowerzystów. Piękna pogoda i bardzo fajny wyjazd. pozdrawiam