Zaraz po zejściu z roweru zmieniłem mokre skarpetki i buty, na suche i pobiegłem na ścieżkę do lasu. Biegło mi się bardzo przyjemnie w tym deszczu, który łagodził nieco panującą wokół duchotę. Tym właśnie treningiem rozpocząłem przygotowania do Biegu Św. Jakuba :) pozdrawiam
Witam, z racji padającego deszczu nie bardzo chciało się wychodzić z domu. Przełamałem się jednak i wyjechałem szosówką na miasto, kręcąc się bez celu. Podczas jazdy wpadłem na pomysł by po delikatnym rowerq zmienić buty i iść biegać. :)
Dzisiaj z racji, że czwartek to dzień wolny od siłowni :) regeneracja, ale nie dla nóg :) Udałem się do Pogorzelic. Wiatr kręcił, ciężko ocenić z której strony wiało ;) Powrót, ta sama sytuacja. W Lęborku zrobiłem jeszcze rekord na Koronie Roszarni. Wieczorem prawdopodobnie pójdę pobieegać z Ania. Trzeba zacząć przygotowania do Biegu Św. Jakuba, który już za miesiąc ;)
Nadszedł dzień, kiedy to trzeba było stanąć na starcie pod lęborskim ratuszem do Maratonu Hopfera. W przeciwieństwie do poprzedniego roku byłem bez % i pamiętam którędy jechałem na linię startu. Wstałem o 8, szybkie myju myju, 2 bułki maslane na śniadanie, banan i kabsy magnezu, gdyż w nocy brały mnie skurcze. Na starcie podobna ilość jak w roku poprzednim, może troche na + i podobnie zamieszanie z pokazowym przejściem tych dziewczyn (nie pamietam jak się zwą). Na starcie nie pchałem się pod linię. Wystartowałem przesuwając się do przodu. Niestety od razu jeszcze w Lęborku musiałem gonić przez to 1 grupę. Jechaliśmy wpierw w kilkanaście osób, jak dla mnie przyzwoitym tempem. Prowadzące Lwiątka coś tam szarpały z przodu ale raczej nikt się nie wykruszał. Dopiero na pierwszym podjeździe parę osób się wykruszyło i jechała nas 10. Liderzy dalej szarpali. Niestety na półmetku na podjeździe za Lędziechowem 7 kolarzy odjechało. Ja jechałem z chłopaczkiem z Lwa, a w Krępie już dogoniliśmy kogoś z Baszty. No i tak sobie jechaliśmy równym tempem. W Janowicach dołączył do nas jakiś niezrzeszony kudłacz, który mnie wqrwił ale to zaraz. O ile do Krępy było mi ciężko to potem czułem, że mogę szybciej jednak sam nie miałem odwagi się porwać na takie szaleństwo. Niestety od kiedy ów Kudłacz dołączył przestaliśmy się zmieniać. Ale to nic, jedziemy, dojeżdżamy do Lęborka i się umawiamy, że jedziemy na metę razem w 4. Zostają ostatnie 2 zakręty i co robi Kudłacz?? spier*ala. Mógł chłopak powiedzieć, że chce ostry finisz a nie... Ale to nic by przez to wjechał na metę chyba z naszej 4 ostatni. Generalnie, jestem zadowolony, poprawiłem zeszłoroczny czas o ponad 4 minuty i wskoczyłem do pierwszej 10 a to właśnie było moim celem. Chciałem medal maratonu a nie Lwa ;)Świeciło słońce, padało wiało. Temperatura chyba idealna. Pozdrawiam wszystkich obecnych(nawet kudłacza), gratuluję zwycięzcom i do zobaczenia z rok !! ;)
Wczoraj wyszedłem na rowerek mały do wsi o nazwie Laska :) Początkowo jechałem lasem ale ilość pajęczyn i owadów zmusiła mnie do wyjazdu na szosę :) Bardzo ciepło i miło się jechało ;) na koniec pokręciłem się po osiedlu ;)
Wyjazd do Bożegopola trasą rowerową Lębork-Orle ;) w Bożympolu wracałem poboczem DK6. W Godętowie skręciłem na Łęczyce i tak samo trasą rowerową do Lęborka