Wyjazd w okoliczne lasy, w których tak dwno nie bylem i poznawanie kolejnych dróg których nie ma jeszcze na opencyclemap, aby je dodać ;) w pewnym momencie az nie wiedziałęm jak z lasu wyjechać, wycieczka byłaby dłuższa gdyby nie kurier
poranne bieganie w masakrycznej pogodzie, przy okazji przebiegłem segment na którym nieoczekiwanie zrobiłem rekord o pare sekund, nie spodziewałem się!! ;)
W czwartek dostaliśmy z Ania propozycje wyjazdu z Władysławowa na Hel i z powrotem rowerami. O ile ja takich propozycji nie odrzucam to nie spodziewałem się że Ania także będzie pod wrażeniem tej idei. W sobotę przed 9 spotkaliśmy się u Weroniki pod domem. Paweł już zajechał busem, więc pojechaliśmy po Zbyszka do okolicznych Mostów na Orlen. Zajechaliśmy jeszcze na chwilę w Jastrzębiej Górze. Około 11 wystartowaliśmy. Tempo oscylowało w granicach 15-16km/h. Jechaliśmy pod wiatr ścieżką rowerową. Momentami szło ciężej. W Chałupach po około 7,5km zatrzymaliśmy się na piwko ;) Po około 30 minutach ruszyliśmy dalej. Przejechaliśmy przez centrum Jastarni i dotarliśmy do Juraty. Tam pokierowaliśmy się w kierunku molo, które niestety jest w remoncie. Nic tu po nas, Paweł (nasz przewodnik) zabrał nas teraz na wierze widokową. Niby nieduża ale widok z niej w taką pogodę fantastyczny. ;) Po szybkiej bułeczce udaliśmy się już prosto na Hel, który o dziwo zaczął się już zaraz po wyjeździe z Juraty. Jednak do samego miasta zostało 8 km po super utwardzonej-żwirowej ścieżce która wiła się między małymi pagórkami. Dziewczyny zaczęły odczuwać trudy wyjazdu. Po dotarciu na Hel szukaliśmy jakiejś dobrej szamy, niestety nic nam nie przypadło do gustu. Postanowiliśmy zjeść w Jastarni na powrocie. Tymczasem batoniki i bułki ;) Dziewczyny i Pawła już bolały tyłki, jednak się nie poddawali. Zbyszek postanowił wystrzelić i pojechał nam zarezerwować stolik w restauracji "Łóżko". Jedzonko było pyszne a piwko zimno, aż się ruszać dalej nie chciało. Wystartowaliśmy a tyłki bolały coraz bardziej. Powrót jednak z wiatrem więc jakoś to szło. Ostatecznie wszyscy meldujemy się pod naszym busem. Zmęczeni ale roześmiani o opaleni wracamy do Lęborka ;)