Dzisiaj bez fotek.. wybrałem się po roocie w kierunku i do Oberusel. W niedzielę planuję tamtędy wspiąć się na okoliczny szczyt gór Taunus. Zobaczymy czy sie uda. Spora część dzisiejszego wyjazdu przez ulice i ścieżki rowerowe Frankfurtu, na których korki rowerzystów w pierwszą stronę ;)
Niedziela... pogoda całkiem całkiem. Z bratem i ojcem udaliśmy się na okoliczną pętelkę. W planie Wertheim przejazdowo i Miltenberg na kebsa. Wzdłuż Menu udaliśmy się w kierunku Wertheim. Dotarliśmy tam po 52 minutach jazdy. Jechało się lekko i przyjemnie, po dobrej trasie rowerowej i z wiatrem. Po drodze mijaliśmy liczne grupy rowerzystów. W Wertheim trochę pobłądziliśmy, aż trafiliśmy na podjazd który miał nas "wyprowadzić" z miasta. Długi na około 2,5 kilometra dał nam się we znaki :) Następnie toczyliśmy się na wyżynie. Ojciec na około 30 kilometrze łapie kryzys ale się nie poddaje. Od 35 kilometra ponad 10 kilometrów zjazdu ;) Po zjeździe i dotarciu do Miltenberg`u jemy "ulubionego" w tym mieście kebsa (który swą skąpością stracił w naszych oczach) i popijamy słodkimi napojami. Do domu została nam już trasa wzdłuż Menu więc raczej płasko :) Na 2 kilometry przed końcem łapie nas intensywny deszcz. Wyjazd fajny. Trochę słońca mało.. ale innym razem będzie go więcej ;) Dziś fotki łączone bo byłoby ich za wiele.