Dzisiaj brat kupił nowy rower ;) i jednoczesnie pobił rekord przewyższeń i odległości (tak myśle). Pojechaliśmy po Denge, tym razem nieco dalej jak jechałem ostatnio.
Tym razem nie tylko z Denga ale i z Krystianem wyruszyliśmy porowerować. Pokonaliśmy trasę na której niegdyś się ścigaliśmy Tour de Roszarnia. Tempo spokojne iście rekreacyjne. W Maszewie przerwa rekreacyjna. Jedynym problemem byla temperatura, która z każdą minutą była coraz niższa. pozdrawiam
Dzisiaj krótko bo czasu nie było i po rejonie. przy okazji mijałem parę razy patrol który złapał gościa za brak oświetlenia. Ostrzegłem babcię która także jechała bez lamp i w podzięce otrzymałem słonecznik z działki ;)
Wreszcie udało się trochę pośmigać po lesie i zaliczyć jakiś podjazd a nawet 2 :) Pierwszy tzw "Podjazd V" jechałem z umiarkowaną mocą nie spodziewając się, że osiągnę czas gorszy o 1 sekundę od najlepszego. Swój czas poprawiłem o minutę i 11 sekund więc konkretnie. Dopiero na górze czułem zmęczenie. Następnie pokręciłem się troszkę u góry, szybki zjazd i pokierowałem się na podjazd Pazura Lęborskiego Lwa. Tam już po wymęczonym 1 podjeździe pojechałem 30 sekund wolniej od najlepszego swojego rezultatu. Jutro znowu zrobię sobie podjazdy jak nogi nie będą boleć :) pozdrower