3 Edycja po Redzie i Wejherowie. Startuję z ostatniej grupy, czyli osób startujących jak ja 1 raz. Zimno mokro i błotniście. Cały wyścig wyprzedzam zawodników z poszczególnych grup. Ze swojej grupy n metę docieram drugi, Open 55 a kat. 19. Jestem bardzo zadowolony
czyli bieganie po plaży i powrót do przeszłości :D:D Niegdyś zajmowałem czołowe lokaty za czasów juniorskich, a nawet zdarzało się wygrywać. Zawsze lubiłem tam jeździć. Po zakończeniu kariery zawsze planowałem, jednak nigdy nie dotarłem. Tym razem sie udało. 8 km po plaży na delikatnym mrozie, praktycznie bezwietrznie. 30 min leniwej rozgrzewki z Lwami lęborskimi tj. Grzesiek Paweł i Tomek i można było stanąć na starcie. Początek dosyć ładnie poszedł myślę że biegłem w okolicy 20-30 miejsca. Z każdym kilometrem jednak przesuwałem się do tyłu. na około 4 km zaczęła mnie brać kolka, wpierw z jednej a następnie z dwóch stron. Odpuściła po 2 kilometrach. Niestety grząski piach dawał się odczuć i zaczęły lekko pobolewać kolana. Dotarłem na 64 miejscu kat. 24 miejsce. Średni czas to 5:15 na km a prędkość 11,41 km/h. Nie spinałem się specjalnie. Fajnie było znowu przebiec się po sopockiej plaży. Zaraz po biegu pojawiły się bóle mięśni ...;p
Druga część duathlonu to już bieg. Po pozostawieniu roweru kasku i uzupełnieniu płynu wystartowałem z Bartkiem do biegu. Początkowa połowa prowadziła na wydmie w kierunku zachodnim. Spokojnym tempem udało nam się wyprzedzić 3 zawodników. Po nawrocie i wbiegnięciu na plażę postanowiliśmy przyspieszyć. Niestety bartka zaczęły łapać skurcze i ostatnie 3 km biegliśmy osobno. Ogólnie podczas biegu z 55 pozycji wskoczyłem na 42. Podsumowując: Miejsce Open:42 Mężczyźni: 40 Kategoria Wiekowa: 16 Miasto Lębork:2 Czas Łączny: 1:50:34 Część Rowerowa: 1:18:36 55 Część Biegowa: 0:31:58 30 i BARTEK - Miejsce Open:51 Mężczyźni: 49 Kategoria Wiekowa: 20 Miasto Lębork: 3 Czas Łączny: 1:53:12 Część Rowerowa: 1:18:38 56 Część Biegowa:0:34:34 55
Dzisiaj stanąłem na starcie 6 edycji MTB Tour Lęborski Pazur. Mój stan był wporzo jak na powrót do domu po 3 w nocy. Odrazu nastawiłem się na ściganie rekreacyjne. Na rozgrzewce i dojeździe zrobiłem 15 km. Na starcie stałem w tylnej czesci. Pierwsze okrążenie dosyć żywo, w 2 miejscach podprowadzałem rower. Drugie okrążenie już nieco ciężej, prowadziłem rower w tych samych miejscach. Na mecie byłem 33/54 open i 9/11 w M2 wiec końcówka. Generalnie ciężko mi się jechało na płaskich odcinkach. Podjazdy ciężko ale tempo którym jechali wszyscy wydawało się wolne. I zjazdy. Nie wiem czy nieznajomość przez innych trasy, czy doswiadczenie czy strach ale wszyscy tak wolno zjeżdzali... i wczesnie hamowali . pozdrawiam
Po długim oczekiwaniu przyszło mi stanąć ponownie do startu biegu na 10 km który odbywa się w ramach Jarmarku św. Jakuba. Po poprzednich postach można wywnioskować, że wyszedłem parę razy pobiegać, żeby się lekko przygotować. Ponownie było strasznie gorąco;) Na ten bieg zmieniłem nieco taktyke z zeszłego roku. Pierwsze 2 okrążenia przebiegłem truchtem, a następne 2 ile nogi dadzą. Ostatnią prostą już nie miałem sił. czasy okrążeń: 1) 10:44 - 130 miejsce; 2) 11:15 - 142 miejsce; 3) 11:00 - 119 miejsce; 4) 11:16 104 miejsce :D Poprawiłem się o 99 miejsc :D:D i około 4 minuty :) jestem zadowolony pozdrawiam
Nadszedł dzień, kiedy to trzeba było stanąć na starcie pod lęborskim ratuszem do Maratonu Hopfera. W przeciwieństwie do poprzedniego roku byłem bez % i pamiętam którędy jechałem na linię startu. Wstałem o 8, szybkie myju myju, 2 bułki maslane na śniadanie, banan i kabsy magnezu, gdyż w nocy brały mnie skurcze. Na starcie podobna ilość jak w roku poprzednim, może troche na + i podobnie zamieszanie z pokazowym przejściem tych dziewczyn (nie pamietam jak się zwą). Na starcie nie pchałem się pod linię. Wystartowałem przesuwając się do przodu. Niestety od razu jeszcze w Lęborku musiałem gonić przez to 1 grupę. Jechaliśmy wpierw w kilkanaście osób, jak dla mnie przyzwoitym tempem. Prowadzące Lwiątka coś tam szarpały z przodu ale raczej nikt się nie wykruszał. Dopiero na pierwszym podjeździe parę osób się wykruszyło i jechała nas 10. Liderzy dalej szarpali. Niestety na półmetku na podjeździe za Lędziechowem 7 kolarzy odjechało. Ja jechałem z chłopaczkiem z Lwa, a w Krępie już dogoniliśmy kogoś z Baszty. No i tak sobie jechaliśmy równym tempem. W Janowicach dołączył do nas jakiś niezrzeszony kudłacz, który mnie wqrwił ale to zaraz. O ile do Krępy było mi ciężko to potem czułem, że mogę szybciej jednak sam nie miałem odwagi się porwać na takie szaleństwo. Niestety od kiedy ów Kudłacz dołączył przestaliśmy się zmieniać. Ale to nic, jedziemy, dojeżdżamy do Lęborka i się umawiamy, że jedziemy na metę razem w 4. Zostają ostatnie 2 zakręty i co robi Kudłacz?? spier*ala. Mógł chłopak powiedzieć, że chce ostry finisz a nie... Ale to nic by przez to wjechał na metę chyba z naszej 4 ostatni. Generalnie, jestem zadowolony, poprawiłem zeszłoroczny czas o ponad 4 minuty i wskoczyłem do pierwszej 10 a to właśnie było moim celem. Chciałem medal maratonu a nie Lwa ;)Świeciło słońce, padało wiało. Temperatura chyba idealna. Pozdrawiam wszystkich obecnych(nawet kudłacza), gratuluję zwycięzcom i do zobaczenia z rok !! ;)
Trenowałem bieganie blisko 10 lat, ale nigdy nie biegałem w takim upale i w takim słońcu. Dobrze że polewali wodą. Kilka razy chciałem zejść jednak wytrwałem do końca. ;) Bez jakiegokolwiek biegowego przygotowania ;) a i byłem liderem przez chwilę ;) 199 miejsce dobieg do petli-1:51 1 koło - 10:35 2 koło - 12:01 3 koło - 12:51 4 koło - 12:26 ;) Zdjęcie ze startu MÓJ NR 48 i zdjęcie z końcówki