Dystans całkowity: | 423.59 km (w terenie 246.29 km; 58.14%) |
Czas w ruchu: | 24:34 |
Średnia prędkość: | 17.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.30 km/h |
Suma podjazdów: | 4106 m |
Suma kalorii: | 12390 kcal |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 19.25 km i 1h 07m |
Więcej statystyk |
Z Ogonem. wyjazd który był bez sensu... na zjazdach nie przekraczliśmy 15km/h
zaufałem, sam nie wiem czemu i komu, że da się dzisiaj pojeździć. Prognoza była pesymistyczna 3 stopnie, deszcz i śnieg.. ale ja za wszelką cenę chciałem jeździć. W lutym miałem okrągłe zero jeszcze. Miałem inne wyjście na sport w postaci basenu. Ogon pojechał, na tę pływalnie, pewnie zrobił parę długości i pewnie też był cały mokry ;) haha ....a ja wyjechałem na moim Konicku :) Planowałem zrobić koło 50-60 km. Planowałem jechać asfaltem. Planowałem tempem koło 23-24 km/h. Niestety tuż przed wyjazdem spadł śniegodeszcz i chyba nawet z gradem, wszystko leciało. I dziwnie to wyglądało bo nie było jak zawsze, że spadnie śnieg, poleży 5-10 minut i zacznie się topić. Z nieba spadła chlapa, która przypominała drobno zmielony lód... który niemiłosiernie chlapał spod kopyt Konicka. Postanowiłem pojechać lasem gdzie ów "opad" nieco bardziej przypominał śnieg... ale co z tego, że jechało się lepiej jak na 7-iu km. 3 razy złapał mnie deszczośnieg. Stwierdziłem, że to bez sensu i zawróciłem. Liczyłem na pętle po osiedlu, ale chlapa na ulicach zamieniła się w kałużę ... masakra. Co ciekawe pisząc teraz tego bloga od 20 minut świeci słońce... i chyba mi na złość robi. Ja jednak wiem, że to prowokacja... bo w oddali widzę kolejne złowrogie chmurzyska :)

Taaka chlapa © zmudahh

Zdjęcie sferyczne. tak właściwie to widok wokól mnie © zmudahh

Znowu śniegodeszcz © zmudahh

Taaakie mokre ulice © zmudahh
z Ogonem. Dzisiaj mimo mało sprzyjających warunków postanowiliśmy wyruszyć. Ogon był wczoraj i mówił że jeździć się nie da, zrobił coś około 5 km. Postanowiłem ze pokierujmy się w kierunku Lubowidza, by wyjechać w Łęczycach i wrócić asfaltem. W pierwszą stronę jechaliśmy z wiatrem, którego jednak nie dało się w lesie odczuć. Jezioro już prawie roztopione, mokro i chlapa wszędzie. Nasza prędkość wahała się w granicach 10km/h. Po pierwszych 3-4 km wiedziałem że las to największy błąd. Już się doczekać nie mogliśmy asfaltu. Asfalt, asfaltem gładki i choć mokry nie dokuczał jak dzisiejszy silny wiatr. Tym bardziej przeszkadzał iż sporą część jechaliśmy na otwartym terenie. Na koniec, lekko zmęczeni walką z żywiołem, zjedliśmy hot-doga;)

Leśne lodowisko © zmudahh

Woda w lodowej koleinie © zmudahh
Wyjazd na narty z Bartkiem. 1 raz na małym stoku, 12 na dużym. Śnieg mokry, mgliście i wilgotno
z Ogonem. To już drugi dzień kiedy budząc się rano dostrzegam że śniegu znacznie przybyło. Tym razem zrobiliśmy pętlę przez Redkowice, Czerwieniec i Pogorzelice. Spora część po zasypanych polnych drogach. Było trochę problemów ale daliśmy radę.

Pola w okolicy Redkowic © zmudahh

Droga do Redkowic © zmudahh

Konick w Czerwieńcu © zmudahh

Obiadek u siwego w Pogorzelicach © zmudahh
z Ogonem. Tym razem ponownie śniegu dało. Pokierowaliśmy się lasami do Runowa. A w lasach robota wre. Ubity śnieg niczym lodowisko utrudniał nam mocno swobodną jazdę. Wyjazd bez większej historii. W Pogorzelicach posiłek.

Schron w okolicach Unieszyna © zmudahh

Droga do Runowa © zmudahh
Tym razem sam. Miałem co prawda jechać z Ogonem... ale Remik zachlał pałę i Sylwek musiał zostać kierowcą. Ale.... przynajmniej jechałem nieco szybciej i nieco mniej tradycyjną trasą. Pogoda świetna. Lekki mróz, pełne słońce... wiatr tylko na powrocie trochę dokuczał. Z Lęborka pokierowałem się w kierunku 3miasta.. przy brzegu J. Lubowidzkiego. Stamtąd jeszcze kawałek "pociągnąłem" leśną drogą i od Godętowa już asfalt do samego domu. Od Łęczyc do Chrzanowa ruch niewielki... a droga po za kilkoma oblodzonymi fragmentami spoko. Z Chrzanowa do Lęborka ruch już nieco większy, aczkolwiek znośny. Mniej znośny był ten zimny wiatr... ale żyje;). Dzisiaj po raz pierwszy w butach i rękawiczkach miałem wkładki? plastry? rozgrzewające, które zakupiłem wczoraj w Decathlonie. Te przy dłoniach dały radę... przy stopach nieco gorzej.

Okolice Lubowidza © zmudahh

Wiejska altana © zmudahh
Z Ogonem. Podczas mojego wyjazdu z domu nieoczekiwanie zadzwonił. Umówiliśmy się i 10 min później wyruszyliśmy. Drogi były oblodzone gdyż w nocy spadł śnieg. Postawiliśmy na las i łąki.

A oto ja zmudahh © zmudahh

Oblodzone ulice © zmudahh
Kierunek standardowy czyli Pogorzelice. Chciałem więcej ale Ogon na kacu nie miał specjalnie ochoty. Jeszcze na osiedlu dołączył do nas pies sąsiad ogona Mika, który jednak zrezygnował po krótkiej przebieżce.
Mika przyłączył się do nas © zmudahh
Jechało się fajnie nie wiało ani nic. Jeszcze dzis siłka i bieganie.

Ośnieżony las © zmudahh

Mostek i zamarznięty strumień © zmudahh
Wyjazd pierwszy w tym roku na narty. Ja, Paweł z Weronika i Patryk z Agata. Każdy z nas już miał doświadczenie prócz Patryka... który postanowił spełnić swoje marzenie i jeździć na desce. My reszta narty. Zaczęło się od tego, że nie był wstanie założyć sprzętu, co zajęło mu dobre 20 minut. Ja w tym czasie popijałem grzane winko. Gdy już stanęliśmy w kolejce pod orczykiem widziałem że Patryk ma problem.... i okazało się że poszedł na stok na drugą stronę... połowę krótszy, mniejszy, stromy. My pojeździliśmy swoje 20 zjazdów. Trochę wolno się jeździło bo śnieg wedle mnie był miękki i mokrawy. Zaliczyłem 1 glebę którą widać na filmiku. Pozdrawiam

Narty na stoku Wieżyca © zmudahh
Z Ogonem. Pogoda się poprawiła bo już tylko delikatnie mroziło. Wyjazd bez większej historii. Jedyne warte uwagi był atak krówek na nas podczas jednej z przerw.

Krowy © zmudahh
Drugą ciekawostką była moja gleba... 1 w tym sezonie na lodzie przykrytym cieńką warstwą śniegu. oto efekty:

ślady © zmudahh
I końcówka © zmudahh