Na drugi spacer tego dnia wybrałem się do pobliskiego Freudenbergu. Więcej było zwiedzania, oglądania niż samego chodzenia. Oto mapka i profil trasy: . Zwiedziłęm stary zamek z którego były piękne widoki i byłe kamieniołomy. Było fajnie.
Witam, z racji, że dzis niedziela, a pogoda dopisuje to postanowiłem spędzić dzień aktywnie. Z rana postanowilem pospacerować. Wokół wsi Boxtal, która znajduje się w dolinie wokół są piękne sady nad którymi górują leśne wzniesienia. Trasy nie miałęm zaplanowanej, wyszedłem przed dom i postanowilem isc byle w górę. Gdy wyszdłem z wioski wokół mnie na pagórkach ciągnęły się sady. Zaraz potem na jednym ze skrzyzowań pojawiły się drogowskaz i mapa z opisem gdzie i co się znajduje. Wybrałem drogę "panoramaweg" która była również oznaczona jako "jakubweg". Przed samym wejsciem do lasu ukazał mi się piękny widok na okolice: ... i na malowniczo płynący Men: Reszta trasy prowadziła już przez gęsty las i w górę. Na prawie samym szczycie znajdowały się wielkie kamienie, oznaczone tez na drogowskazach jako "hohesteine": Od tego miejsca trasa juz wiodła w dół drogą leśną a sam koniec asfaltem. Generalnie trasa super!! Załączam jeszcze mapke i profil trasy:
Dziś miałem w planach wypad rowerowy, niestety udało sie tylko pospaceorwać po okolicznym lesie. Tuż przed zaczęło padać co nie jednak nie zniechęciło. Przeszedłem około 4km taką trasą: ... na której znajdowało się jedno bardziej strome podejscie :
Z rana po przebudzeniu, postanowilem wyskoczyc do lasu na małą rundkę. Bieg bez zadnej przerwy i bez gimnastyki. Czuć zastygłe mięśnie i czuć ze zupełnie co innego pracuje i inaczej jak na rowerze. Teraz oczekiwanie na zakwasy ;/;/.
W tym tygodniu postanowiłem, że trzeba przejechać cos wiecej jak standardowe 40km. Padło na ponad 100km, trasą która nie miałą zbyt daleko oddalać się od Lęborka. Oto ona: Wyruszyłem o 9:30 z Denga z miejsca naszych startów. Pierwsze 2o km dosyc ciezkie, było zimno. Po około godzinie jazdy nogi zaczęły mi kręcic, a zaraz potem 35km i przerwa w Maszewie na małe jedzonko i piciu. Potem wyruszylismy na długo bo 55km odcinek gdzie zrobiliśmy następną przerwę. Dendze z każdym km. coraz ciezej sie jechało, a mi coraz lepiej. Na mecie 113km zameldowałem się z czasem ponizej 5godzin. Spragnieni wypilismy zimne piwko i udalismy się do swoich domów na odpoczynek. Generalnie trasa niezbyt ciezka, pare podjazdów z poczatku, pozniej troche równiej. Polecam, a oto jej profil:
Wstając rano, stwierdziłem, że nie ma co siedziec w domu i korzystać z pogody, póki jest. Po wczorajszych 40km nic nie czułem więc postawiłem sobie przjechać ponad 100km. Padło na pagórkowate Kaszuby. Zjadłem 1 kanapki z żurawiną, zakupiłem wodę 2x0.5 l.( przez pomyłke gazowaną) i wyruszyłem. Pogoda wydawała się idealna, ciepło lekkie zachmurzenie. Gdy tylko przejechałem 10km, około 15o metrów nad Lębork zaczełem przyjmować na siebie dosyć mocne podmuchy wiatru. Wiało czasami do tego stopnia ze napojenie się sprawiało mi problem. Jazda szła mozolnie, o czym swiadczy srednia predkosc. Kreciłem tak dosyc równym tempem az na 34 km zrobilem sobie krótką przerwę, moze 3minutową. Wypiłem sporą czesc pozostałej czesci 1 butelki wody, która wczesniej wygazowałem:D. Po przerwie jechało się znacznie lepiej i lzej, tyle że po 5km na ostrym zjezdzie, na przejezdzie przez tory powietrze z opony ucieklo, a mozliwosci serwisowych zadnych. Koniec wycieczki ;(
PO przerwie postanawiam więcej jezdzic na rowerze. ;) Pogoda dopisywała więc razem z Marcinem ruszylismy na dobrze znaną mi trasę. Szło ciężko, nogi kręcić nie chciały. koło 15km. zaczelisy czuc pragnienie. Minęliśmy parę sklepów, ale jechalismy do tego w którym bywalismy wczesniej, był zamknięty. Nie chcąc się cofać pojechalismy do kolejnej wioski z nadzieją że tam się czegoś napijemy, dupa - zamknięte. Zresztą czego oczekiwac w niedziele po południu. Przejechaliśmy podjazd przez Rozłazino do Dzięcielca i zjechaliśmy 1o km do lęborka, gdzie w 1 lepszym sklepie strzeliliśmy sobie po puszeczce coli.