Wyjazd do Bożegopola trasą rowerową Lębork-Orle ;) w Bożympolu wracałem poboczem DK6. W Godętowie skręciłem na Łęczyce i tak samo trasą rowerową do Lęborka
Wszystko się pier**li... Zaczynając od błahostek (a w sumie nie bo po jeździe to człek głodny) ktoś zjadł mój obiad, przez wywalenie z klubu rowerowego (nieangażowanie się w życie klubu), kończąc na fochu Anji. W d**ie mam taki Prima Aprilis!! Na rower po robocie udałem się w kierunku Lęborskiego wysypiska śmieci, które znajduje się na górkach, na północ od miasta. Ciekawi mnie bardzo dlaczego taki śmietnik jest zlokalizowany nad miastem. Tak będąc tam, rozkminiłem, że przecież kiedy pada deszcz, a woda tam przesiąknie do ziemi to ten syf spływa na okoliczne, niżej położone pola. Wgl. wokół wysypiska mnóstwo śmieci w lesie rozwianych przez wiatr (głównie siatki i worki). Ok, ze śmietnika udałem się dzikim lasem w kierunku drogi wojewódzkiej Lębork-Łeba gdzie ścieżką rowerową zjechałem do NWL. Nie chciało mi się jechać jeszcze do domu, choć trochę już zmarzłem więc skręciłem w kierunku Kębłowa. Minąłem wioskę i dalej mnie nie ciągnęło na chatę więc odbiłem na mosty. Tam musiała być niedaleko jakaś akcja, leciał helikopter i było słychać syreny. Z Mostów z wiatrem dojechałem do Lęborka. W samym mieście ruszyłem jeszcze w pościg za kierowcą, który wymusił mi pierwszeństwo, ale po tym jak wymachnąłem do niego ręką i pokazałem mu "międzynarodowy gest przyjaźni i pokoju" zaczął uciekać... Później dodam zdjęcia bo teraz telefon coś daje tyłka... POZDROROWER
Dzisiaj umówiłem się na rower z kumplem z klasy licealnej Lechem.:) Spotkalismy się mniej-więcej w polowie drogi, ja 9km od domu on 8km, w Garczegorzu. Razem przez Łebień, Lędziechowo, Krępe i Janowice przejechaliśmy około 22km. :) Potem powrót tą samą drogą do Nowej Wsi, a potem już nieco inaczej ;) Przy okazji między startem a metą zgubiłem całe 1 kg:)
Dzisiaj, niezadowolony ze swojego wczorajszego "rezultatu" postanowiłem przejechać coś więcej, choć samą decyzję o przebiegu trasy podjęłem siedząc już na rowerze. Pokierowałem się wpierw na "morderczy" 3-kilometrowy podjazd pod Małoszyce. Droga ta się wije wokół pod lęborskich wzgórz niczym szlak alpejski :) Po przejechaniu Małoszyc czekał mnie już mniej przyjemny zjazd. Tak właśnie wyszło, że zjeżdżałem wolniej jak podjeżdżałem. ;) Następnie droga nieco pagórkowato wiodła przez las, aż do Maszewa. ;) Za Maszewem lekki podjazd kończący się przy stacji, przy reaktywowanej linii kolejowej Lębork-Siemierowice. Po Maszewie obrałem kierunek na Cewice, gdzie były najwyżej położone odcinki dzisiejszej wyprawy tj. około 180m.n.p.m. Po Cewicach była Łebunia, a po Łebuni, Popowo i tu zaskoczenie o nie spodziewałem się drogi, praktycznie po polach. Droga w takim stanie ciągnęła się około 2km i serio ciężko byłoby ją przejść nie skręcając nogi. Przy okazji spotkałem tam liska, sarne i 2 większe ptaki(nie wiem jakie bo się nie znam). Gdy już myślałem że taka droga będzie do samego jeziora Osowskiego nagle mym oczom ukazał się piękny nowy, równy szlak. Od jeziora Osowskiego do samego Lęborka droga już biegła asfaltem. Jest pogoda to trzeba rowerować!!:) pozdrawiam P.S. nie wiem skąd endomondi bierze te kcal i wysokosci, żenada tylko runtastic(szkoda ze nie można trasy udostepnić)
Dzisiaj z racji, że swięta minęły, lenistwo się skończyło to postanowiłem wyruszyc w mała wyprawę. Na bikemap`ie znalazłem fajną trasę około 40-kilometrową. Ubrałem się i pojechalem z Ania odprowadzic ją do domu. Musiałem wrócic jeszcze do domu po telefon, bo musiałem go podładować i wzięłem rękawiczki o których zapomniałem.
SZARO BURO I PONURO
Sam wyjazd z miasta zajęło mi całe 8 km, ale wielki ten Lębork;). I zaraz po wyjezdzie zaskoczenie!! Tu jest jakiś oznaczony szlak!!
SZLAK CZERWONY
No coś jednak u nas potrafią zrobić, jest to jeden z 3 szlaków z mojego miasta, niestety bez zadnej informacji ile? dokąd?, po prostu nic;/. Droga dosyć dobrze oznaczona, trzeba mieć talent by się zgubić;) Nawierzchnia cały czas piasek z wyjątkiem odcinka Węgorzewo(gdzie niemiłosiernie smierdziało rybami)- Łęczyce. Cały czas płasko. W Chmieleńcu na około 22km. ponownie asfalt az do Bożegopola gdzie żegnam się z szlakiem czerwonym. Przejechałem DK6 i udałem się w kierunku "gór" i który mi pokazywał GPS.
GÓRY :)
Ok, Bożepole minięte, terenów nie znam więc myślę sobie że jestem skazany na GPS, a tu zonk!! Kolejny szlak i to nie jeden Zielony(główny), czerwony, niebieski i czarny. Moja trasa pokrywała się przez pare kilometrów z zielonym. Pierwszy raz widzialem takie cos na oczy w moim kraju i tak blisko mojego domu. Na starcie i co pare km. mapa tras, wiata, ławki, śmietnik i "parking" rowerowy.
NA SZLAKU
Na odcinku "zielonym" znajdował się też największy podjazd mojej dzisiejszej wyprawy. Po przejechaniu około 8 km. wjechalem juz w dobrze znane mi tereny Rozłazina i niebieski szlak "Lębork-Trójmiasto". W międzyczasie padła mi bateria w nawigacji a chwilę później w telefonie;/. Podsumowując: Jestem z siebie zadowolony, pozytywnie zaskoczony szlakami nadleśnictwa Strzebielino, mam strasznie wymrożone palce u stóp oraz jestem głodny i spragniony. :) Mapki dzis nie wrzuce gdyż musialbym wrzucic czesc z nawigacji, telefonu i dokończoną na kompie. pozdrawiam :)
Dzisiaj z rana przed robotą postanowiłem wyruszyć na małą wycieczkę rowerową. Padło na ZIELONY SZLAK wokół jeziora Lubowidz(kiego). Od Lęborka, do Lubowidza wszystko okej. Pierwszy problem napotkałem na około 6km. trasy gdzie było kompletnie brak jakiegokolwiek oznaczenia, że trzeba skręcić. Tutaj dzięki własnej intuicji i znajomości okolicy wiedziałem jak pojechać. 2km. dalej to samo!!! Myślę sobie co za idiota oznaczał trasę!!?? Tutaj jednak też udało mi się jakoś wrócić na szlak. Niestety po kolejnych 2km. już zgubiłem szlak na dobre... No cóż jechałem dalej przed siebie, asfaltową drogą w stronę Dąbrówki. W między czasie minąłem miejsce gdzie pozostały fundamenty budynku w którym były przetrzymywane żydówki z obozu Stutthof. Tak jadąc tym asfaltem zauważyłem fajną szutrową leśną drogę na którą zjechałem. Był już to powiat Wejherowski i chyba dlatego droga ta była tak fajna i równa jak na zachodzie;). Kręcąc się trochę po lasach na południe od jeziora, trafiłem na drogę prowadzącą do Lubowidza, a potem już do Lęborka pod bardzo silny wiatr, było ciężko;). Reasumując TRASA ZIELONA wokół jeziora LUBOWIDZ jest DO DUPY oznaczona;/;/.AAAaa Konia ma juz dziś ponad 100km ;) Życze sobie i jej 1000km. bez awari i "kontuzji". oto kilka zdjęć: PRZED LUBOWIDZEM TU JEST BRAK OZNACZENIA: POMOST: