niech ten dzień się już skończy
Wtorek, 1 kwietnia 2014
· Komentarze(0)
Kategoria ..25-50
Wszystko się pier**li... Zaczynając od błahostek (a w sumie nie bo po jeździe to człek głodny) ktoś zjadł mój obiad, przez wywalenie z klubu rowerowego (nieangażowanie się w życie klubu), kończąc na fochu Anji. W d**ie mam taki Prima Aprilis!! Na rower po robocie udałem się w kierunku Lęborskiego wysypiska śmieci, które znajduje się na górkach, na północ od miasta. Ciekawi mnie bardzo dlaczego taki śmietnik jest zlokalizowany nad miastem. Tak będąc tam, rozkminiłem, że przecież kiedy pada deszcz, a woda tam przesiąknie do ziemi to ten syf spływa na okoliczne, niżej położone pola. Wgl. wokół wysypiska mnóstwo śmieci w lesie rozwianych przez wiatr (głównie siatki i worki). Ok, ze śmietnika udałem się dzikim lasem w kierunku drogi wojewódzkiej Lębork-Łeba gdzie ścieżką rowerową zjechałem do NWL. Nie chciało mi się jechać jeszcze do domu, choć trochę już zmarzłem więc skręciłem w kierunku Kębłowa. Minąłem wioskę i dalej mnie nie ciągnęło na chatę więc odbiłem na mosty. Tam musiała być niedaleko jakaś akcja, leciał helikopter i było słychać syreny. Z Mostów z wiatrem dojechałem do Lęborka. W samym mieście ruszyłem jeszcze w pościg za kierowcą, który wymusił mi pierwszeństwo, ale po tym jak wymachnąłem do niego ręką i pokazałem mu "międzynarodowy gest przyjaźni i pokoju" zaczął uciekać... Później dodam zdjęcia bo teraz telefon coś daje tyłka... POZDROROWER