Pogoda w telefonie się nie myli, opady śniegu od 2:00 do około 12:00 :) Nie wiem o której zaczęło ale skończyło prawie jak miało, bo jeszcze prószy. Rano siłownia, a po godzinie rower. Wszystko wokół mówiło i wskazywało, że na rowerze się nie da. Zawsze się da ;) Początkowo chciałem pojeździć po mieście, ale padający śnieg (czego nie widać na foto) spowodował, że uciekłem w las. ;) Os. Roszarnicze Las ;) Pokręciłem się trochę, jeździło się trudno ze względu na wcześniejsze mrozy, które zmroziły "błotne koleiny" a teraz przysypał je śnieg i nie raz było blisko przewrotki. Przy 4-stopniowym mrozie autobusy PKS nie dawały rady, żenada ;) A PKP śmignął, aż miło, tylko ciekawe czy już mają szczelniejsze wagony i chmura śniegu nie dostaje się do środka;) Zepsuty autobus PKS. ;/ Pędzące PKP.
Dzisiaj z rana byłem na mojej domowej siłowni, zrobiony bajceps i klatka ;) Chce zacząć lekko ćwiczyć, jestem ciekaw jak to wyjdzie w połączeniu z rowerowaniem ;p Rower wyszedł spontanicznie bo chciałem, chyba, zrobić sobie dziś przerwę. Nie mogłem usiedzieć i musiałem chociaż parę minut pośmigać, może jestem uzależniony powoli;>?? Wyruszyłem w kierunku Leśnic łąkami za moim osiedlem. Dziś mróz "puścił" i miejscami Konia robiła za lodołamacz ;) Za Leśnicami pojechałem jeszcze kilometr, może 2 i wracałem lasem, DK6 i ponownie lasem do domu. Wyszłoby mi około 14,5 km ale zrobilem malutka rundkę po osiedlu i UWAGA!! wokół własnego domu :) pozdrawiam
Dzisiaj, niezadowolony ze swojego wczorajszego "rezultatu" postanowiłem przejechać coś więcej, choć samą decyzję o przebiegu trasy podjęłem siedząc już na rowerze. Pokierowałem się wpierw na "morderczy" 3-kilometrowy podjazd pod Małoszyce. Droga ta się wije wokół pod lęborskich wzgórz niczym szlak alpejski :) Po przejechaniu Małoszyc czekał mnie już mniej przyjemny zjazd. Tak właśnie wyszło, że zjeżdżałem wolniej jak podjeżdżałem. ;) Następnie droga nieco pagórkowato wiodła przez las, aż do Maszewa. ;) Za Maszewem lekki podjazd kończący się przy stacji, przy reaktywowanej linii kolejowej Lębork-Siemierowice. Po Maszewie obrałem kierunek na Cewice, gdzie były najwyżej położone odcinki dzisiejszej wyprawy tj. około 180m.n.p.m. Po Cewicach była Łebunia, a po Łebuni, Popowo i tu zaskoczenie o nie spodziewałem się drogi, praktycznie po polach. Droga w takim stanie ciągnęła się około 2km i serio ciężko byłoby ją przejść nie skręcając nogi. Przy okazji spotkałem tam liska, sarne i 2 większe ptaki(nie wiem jakie bo się nie znam). Gdy już myślałem że taka droga będzie do samego jeziora Osowskiego nagle mym oczom ukazał się piękny nowy, równy szlak. Od jeziora Osowskiego do samego Lęborka droga już biegła asfaltem. Jest pogoda to trzeba rowerować!!:) pozdrawiam P.S. nie wiem skąd endomondi bierze te kcal i wysokosci, żenada tylko runtastic(szkoda ze nie można trasy udostepnić)
Dzisiaj z rana słoneczko, niebieskie niebo i wgl tak fajnie, tyle że zimno. Planu żadnego nie było, jedynie troszke pojezdzć, i tak też zrobiłem, przed samym wyjazdem juz się chmurzyło, ale co tam;) PRZED WYJAZDEM
Po około 10 minutach i 100m wyżej juz było nieco wiecej chmur, jutro mam nadzieje będzie juz wiecej kilometrów
Dzisiaj z racji, że swięta minęły, lenistwo się skończyło to postanowiłem wyruszyc w mała wyprawę. Na bikemap`ie znalazłem fajną trasę około 40-kilometrową. Ubrałem się i pojechalem z Ania odprowadzic ją do domu. Musiałem wrócic jeszcze do domu po telefon, bo musiałem go podładować i wzięłem rękawiczki o których zapomniałem.
SZARO BURO I PONURO
Sam wyjazd z miasta zajęło mi całe 8 km, ale wielki ten Lębork;). I zaraz po wyjezdzie zaskoczenie!! Tu jest jakiś oznaczony szlak!!
SZLAK CZERWONY
No coś jednak u nas potrafią zrobić, jest to jeden z 3 szlaków z mojego miasta, niestety bez zadnej informacji ile? dokąd?, po prostu nic;/. Droga dosyć dobrze oznaczona, trzeba mieć talent by się zgubić;) Nawierzchnia cały czas piasek z wyjątkiem odcinka Węgorzewo(gdzie niemiłosiernie smierdziało rybami)- Łęczyce. Cały czas płasko. W Chmieleńcu na około 22km. ponownie asfalt az do Bożegopola gdzie żegnam się z szlakiem czerwonym. Przejechałem DK6 i udałem się w kierunku "gór" i który mi pokazywał GPS.
GÓRY :)
Ok, Bożepole minięte, terenów nie znam więc myślę sobie że jestem skazany na GPS, a tu zonk!! Kolejny szlak i to nie jeden Zielony(główny), czerwony, niebieski i czarny. Moja trasa pokrywała się przez pare kilometrów z zielonym. Pierwszy raz widzialem takie cos na oczy w moim kraju i tak blisko mojego domu. Na starcie i co pare km. mapa tras, wiata, ławki, śmietnik i "parking" rowerowy.
NA SZLAKU
Na odcinku "zielonym" znajdował się też największy podjazd mojej dzisiejszej wyprawy. Po przejechaniu około 8 km. wjechalem juz w dobrze znane mi tereny Rozłazina i niebieski szlak "Lębork-Trójmiasto". W międzyczasie padła mi bateria w nawigacji a chwilę później w telefonie;/. Podsumowując: Jestem z siebie zadowolony, pozytywnie zaskoczony szlakami nadleśnictwa Strzebielino, mam strasznie wymrożone palce u stóp oraz jestem głodny i spragniony. :) Mapki dzis nie wrzuce gdyż musialbym wrzucic czesc z nawigacji, telefonu i dokończoną na kompie. pozdrawiam :)
pierwszy rowerowy test TEASI ONE i siebie po około 2-miesiecznej przerwie :) Nawigacja działa bardzo fajnie, moge polecic nie jest to szczyt techniki ale spelnia moje wymagania :) dzis wieczorem rozpisze sie dokładnie o niej. Moja forma pozostawia wiele do zyczenia, na najstromszych podjazdach trzeba bylo prowadzic Konie :) załączam mapke przejazdu