Białogard-Mielno-Ustka-Lębork
Sobota, 23 sierpnia 2014
· Komentarze(0)
Kategoria 100<, osiągi/cele/podsumowania
...czyli moje pierwsze 200 km w życiu!!
Ale od początku. W piątek na spontanie z Denga, zaplanowaliśmy wyjazd. Początkowo mieliśmy jechać z Kołobrzegu, jednak musielibyśmy się tam dostać połączeniem z przesiadką w Białogardzie. Bez sensu. Z racji, że dystans z Kołobrzegu jest podobny jak z Białogardu to ruszyliśmy z tego 2. W piątek wieczorem przy paru piwkach w Amigo ustaliliśmy co i jak. Spotkaliśmy się o 4:50 na osiedlu, skąd pojechaliśmy na lęborski dworzec kolejowy. Po niespełna 2 godzinach jazdy pociągiem jesteśmy na miejscu.

Dworzec w Białogard © zmudahh
Białogard o tej godzinie kompletnie pusty i w ciągu 5 min byliśmy poza miastem.Po 5 min jazdy zaczęło też kropić. Deszcz jednak długo nie trwał i nim dojechaliśmy do DK6 przestało. W Besiekierzu po zjeździe z DK6 jechaliśmy fajnymi wąskimi drogami.
Droga za Besiekierzem © zmudahh
Były też odcinki ułożone z płyt jumbo, jednak z porównaniem do tych z lęborskich łąk były bardzo równe.

Droga z płyt Jumbo © zmudahh
Po minięciu DK11 znaleźliśmy się na Bike the Baltic czyli międzynarodowym szlaku R10, który wiódł wydzieloną asfaltową ścieżką. Planowaliśmy w Mielnie jakieś zakupy i kawę.

Mielno wita © zmudahh
Niestety stacji benzynowej z kawą nie znaleźliśmy, a na sklep się nie mogliśmy zdecydować. Do miejscowości Łazy gdzie odbijaliśmy na południe jechało się jeszcze spoko. Po ów Łazach pod wiatr już było ciężej ale znośnie. Po paru km. na skręcie na wschód zjedliśmy sobie po nektarynce. Tam ponownie płyty jumbo, trochę asfaltu i nawet około 500m piasku, aż zatrzymaliśmy się w Bielkowie na zakupy. Banany, bułki słodkie i 7day`s. Po konsumpcji ponownie trasa wiodła asfaltowym szlakiem rowerowym. Raz z jednej strony jezdni raz z drugiej.... i co 500m przejazd przez ulicę...Po 3,5h dotarliśmy do Darłowa, przez które przejechaliśmy raz-dwa. Z Darłowa do Ustki jechaliśmy cały czas DW, a teren był już znacznie bardziej pofałdowany. W Planach był jeszcze Jarosławiec, ale odpuściliśmy sobie.

Ustka wita © zmudahh
Równo o 12 i po około 5h jazdy Ustka!!... i wymarzone ciepłe jedzonko i lodowate piffko ;)

Piwko w ustce © zmudahh
O ile pizza była kiepska o tyle piffko było .... znośne. Szybkie zakupy i ruszyliśmy w 2 część naszej wyprawy, do Lęborka przez Smołdzino. No i tak jechaliśmy sobie nieopodal j. Gardno rowerzystów było już coraz więcej, aż dotarliśmy do Smołdzina. Tam kupiliśmy sobie po słodkiej coca-coli. Ze Smołdzina nie bardzo wiedzieliśmy jak jechać i co chwila spoglądałem na gps. Po dotarciu do DW 213 (słupsk-Puck) czułem, że już niedaleko, ale to zawsze jeszcze kilkadziesiąt km. Zaczęły lekko pobolewać mnie kolana. W pewnym momencie gps pokazywał na skręt i najkrótszą trasę do Lęborka której nie znałem. Zaryzykowaliśmy i zawróciliśmy. Okzało się to strzałem w dziesiątkę. Z początku równiutki asfalt przeszedł w najgorszy odcinek naszej dzisiejszej wyprawy.

Tylee siana © zmudahh
Stowęcino i już znajome tereny. Około godziny później byliśmy już w domu. Przez ominięcie Jarosławca okazało się, że zabraknie nam około 6km do zaplanowanych 200km. Musieliśmy kręcić się po osiedlu. Tu złapał mnie .. KRYZYS. Dupa bolała, kolana lekko też, a ja kręcę się wokół domu po całym dniu jazdy.. ale zrobiliśmy dokładnie 200 km i 500m !! Meta oczywiście przy sklepie, przy piwku.. i Prince Polo (przez cały dzien na Isostarze 1nektarynce 1 pizzy i puszcze coli). Czas dla mnie nie ma znaczenia, liczy się 2 z przodu!! Wyjazd mnie zaskoczył, wyobrażałem to sobie nieco lżej, a kilometry leciały tak wolno.. Jeszcze raz dzięki Denga za wspólny wyjazd, za rok 300!!
Ale od początku. W piątek na spontanie z Denga, zaplanowaliśmy wyjazd. Początkowo mieliśmy jechać z Kołobrzegu, jednak musielibyśmy się tam dostać połączeniem z przesiadką w Białogardzie. Bez sensu. Z racji, że dystans z Kołobrzegu jest podobny jak z Białogardu to ruszyliśmy z tego 2. W piątek wieczorem przy paru piwkach w Amigo ustaliliśmy co i jak. Spotkaliśmy się o 4:50 na osiedlu, skąd pojechaliśmy na lęborski dworzec kolejowy. Po niespełna 2 godzinach jazdy pociągiem jesteśmy na miejscu.

Dworzec w Białogard © zmudahh
Białogard o tej godzinie kompletnie pusty i w ciągu 5 min byliśmy poza miastem.Po 5 min jazdy zaczęło też kropić. Deszcz jednak długo nie trwał i nim dojechaliśmy do DK6 przestało. W Besiekierzu po zjeździe z DK6 jechaliśmy fajnymi wąskimi drogami.

Droga za Besiekierzem © zmudahh
Były też odcinki ułożone z płyt jumbo, jednak z porównaniem do tych z lęborskich łąk były bardzo równe.

Droga z płyt Jumbo © zmudahh
Po minięciu DK11 znaleźliśmy się na Bike the Baltic czyli międzynarodowym szlaku R10, który wiódł wydzieloną asfaltową ścieżką. Planowaliśmy w Mielnie jakieś zakupy i kawę.

Mielno wita © zmudahh
Niestety stacji benzynowej z kawą nie znaleźliśmy, a na sklep się nie mogliśmy zdecydować. Do miejscowości Łazy gdzie odbijaliśmy na południe jechało się jeszcze spoko. Po ów Łazach pod wiatr już było ciężej ale znośnie. Po paru km. na skręcie na wschód zjedliśmy sobie po nektarynce. Tam ponownie płyty jumbo, trochę asfaltu i nawet około 500m piasku, aż zatrzymaliśmy się w Bielkowie na zakupy. Banany, bułki słodkie i 7day`s. Po konsumpcji ponownie trasa wiodła asfaltowym szlakiem rowerowym. Raz z jednej strony jezdni raz z drugiej.... i co 500m przejazd przez ulicę...Po 3,5h dotarliśmy do Darłowa, przez które przejechaliśmy raz-dwa. Z Darłowa do Ustki jechaliśmy cały czas DW, a teren był już znacznie bardziej pofałdowany. W Planach był jeszcze Jarosławiec, ale odpuściliśmy sobie.

Ustka wita © zmudahh
Równo o 12 i po około 5h jazdy Ustka!!... i wymarzone ciepłe jedzonko i lodowate piffko ;)

Piwko w ustce © zmudahh
O ile pizza była kiepska o tyle piffko było .... znośne. Szybkie zakupy i ruszyliśmy w 2 część naszej wyprawy, do Lęborka przez Smołdzino. No i tak jechaliśmy sobie nieopodal j. Gardno rowerzystów było już coraz więcej, aż dotarliśmy do Smołdzina. Tam kupiliśmy sobie po słodkiej coca-coli. Ze Smołdzina nie bardzo wiedzieliśmy jak jechać i co chwila spoglądałem na gps. Po dotarciu do DW 213 (słupsk-Puck) czułem, że już niedaleko, ale to zawsze jeszcze kilkadziesiąt km. Zaczęły lekko pobolewać mnie kolana. W pewnym momencie gps pokazywał na skręt i najkrótszą trasę do Lęborka której nie znałem. Zaryzykowaliśmy i zawróciliśmy. Okzało się to strzałem w dziesiątkę. Z początku równiutki asfalt przeszedł w najgorszy odcinek naszej dzisiejszej wyprawy.

Tylee siana © zmudahh
Stowęcino i już znajome tereny. Około godziny później byliśmy już w domu. Przez ominięcie Jarosławca okazało się, że zabraknie nam około 6km do zaplanowanych 200km. Musieliśmy kręcić się po osiedlu. Tu złapał mnie .. KRYZYS. Dupa bolała, kolana lekko też, a ja kręcę się wokół domu po całym dniu jazdy.. ale zrobiliśmy dokładnie 200 km i 500m !! Meta oczywiście przy sklepie, przy piwku.. i Prince Polo (przez cały dzien na Isostarze 1nektarynce 1 pizzy i puszcze coli). Czas dla mnie nie ma znaczenia, liczy się 2 z przodu!! Wyjazd mnie zaskoczył, wyobrażałem to sobie nieco lżej, a kilometry leciały tak wolno.. Jeszcze raz dzięki Denga za wspólny wyjazd, za rok 300!!