urwany pedaluch ;)
Poniedziałek, 29 sierpnia 2016
· Komentarze(2)
Kategoria ..25-50
Z Bartkiem. Niedziela... inaczej jak zwykle bo dnia nie rozpoczynam od rowerowania... a od plażowania nad jeziorem. Rewelacyjna pogoda, 36 stopni do tego pełne słońce i delikatny wiaterek. Woda w jeziorku ekstra. Ludzi sporo, i karpie ponad półmetrowe, kilka sztuk (około 10) pływające wśród ludzi w poszukiwania jedzenia, dawały się nawet pogłaskać. SZOK! Co do roweru, temperatura nic nie spadła. Wyjechaliśmy z miasta przez dzielnice Bonames. W Szosówce konkretnie padł już support, który przy każdym obrocie korbą skrzeczał, że słychać mnie było z odległości kilkudziesięciu merów... Niestety nie mam na miejscu kluczy do naprawy.. Tradycyjnie przejechaliśmy przez Bad Vilbel.. w oddali zaczęły pojawiać się ciemne chmury ;D Po dotarciu do miejscowości Karben zajechaliśmy na Cheesburgera i zimna Cole do BurgerKing`a. Niestety 2 kilometry dalej poczułem, że odkręca mi się lewy pedał... a zostało około 20 kilometrów do domu, w tym 1 mocny podjazd. Mogłem zadzwonić po transport albo podjechać na S-Bahna ale....Bartek zaczął prowadzić, a ja kręcąc jedną nogą siedziałem mu na kole. Rower prowadziłem jedynie na podjeździe w Bad Vilbel.Tam tez pokropiło i parę razy zagrzmiało. Końcówka na szczęście z górki. Jakie musiało być zdziwienie kierowców widzących rowerzystę kręcącego jedynie prawą nogą, a co dopiero wyprzedzonego kolarza?? hahah jakoś dotarłem do domu. Niestety rower chyba będzie musiał poczekać około tydzień do powrotu do Polski. Po rowerq udałem się na coroczny frankfurcki festyn MainFest i rewelacyjne fajerwerki.