setka z Barkiem

Niedziela, 21 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 100<
 Z Bartkiem. Jako, że dziś niedziela to i wycieczka rowerowa się należy, ba to obowiązek. Od kilku dni znaliśmy nasz cel czyli Mainz (PL.-Moguncja), jednak dopiero wczoraj zaplanowałem trasę tak, żeby miała około 100 kilometrów. Chciałem trochę górek, co nie bardzo podobało się Bartkowi, jednak osiągnęliśmy kompromis. Po śniadaniu i spożyciu witaminek po które byłem ostatnio w Decathlonie wystartowaliśmy. Pogoda zapowiadała się niepewnie. Mimo iż nie padało, radar pokazywał możliwy deszcz. Niestety na samym początku zawiesiła mi się nawigacja, przez co musieliśmy jechać z pamięci i wspomagać się mapami w telefonie.
Sam wyjazd z Frankfurtu zajął nam blisko 50 minut. Chwilę po opuszczeniu zabudowań rozpętała się burza z ulewą. Na szczęście obok szosy biegły tory kolejowe, a pod torami strumień, schroniliśmy się przy wodzie pod mostem. Tam też była fajna skałka gdzie porobiliśmy sobie fajne fotki.
Gdzieś w lesie koło Eppstein
Gdzieś w lesie koło Eppstein © zmudahh 
Po około 20 minutach ruszyliśmy dalej... niestety drogi były tak mokre, że musieliśmy ograniczyć prędkość. W miejscowości Eppstein zrobiliśmy kolejną 20 minutową przerwę by dać szanse szosom trochę przeschnąć ;p. W tym momencie i miejscu mogliśmy, w kierunku Wiesbaden, pojechać krótszą trasą... ale wtedy na koniec czułbym pewien niedosyt. 
Ja na szosówce
Ja na szosówce © zmudahh 
Na około 30-stym kilometrze napotkaliśmy na najcięższy tego dnia podjazd. Około 1,5 kilometra przy średnim nachyleniu 7%. Podjechałem z dużym zapasem sił, Bartek trochę został, ale dał radę. 
Bartek kończy najmocniejszy podjazd
Bartek kończy najmocniejszy podjazd © zmudahh
Około 5 kilometrów dalej był 2 znaczący cokolwiek tego dnia podjazd. 2 kilometry długości i 5% nachylenia zrobiliśmy także na spokojnie. Niestety chwilę później na zjeździe łapie nas nagła i bardzo intensywna ulewa. Przez minutę jazdy byliśmy cali mokrzy. Schroniliśmy się pod parasolem u przydrożnego handlarza owoców. Chwilę po odjechaliśmy, ale ponownie poczekaliśmy na przystanku autobusowym, aż asfalt trochę wyschnie. Do samego Wiesbaden prowadziła droga w dół, jednak zjeżdżaliśmy powoli. Po drodze do Mainz zajechaliśmy do "Maka" na cheesburgery. Z Mainz uciekaliśmy, i praktycznie nie wjechaliśmy do miasta, gdyż w oddali było widac kolejne opady, a wody mieliśmy już dosyć. Szosą przez winorośla i wzdłuż Menu dotarliśmy do Frankfurtu. 
Winorośla w okolicy Mainz
Winorośla w okolicy Mainz © zmudahh
Szosa niedaleko lotniska
Szosa niedaleko lotniska © zmudahh 
We Frankfurcie jechaliśmy już przy samym Menie, prosto do domu. Podsumowując: Bartka pierwsza setka w karierze zniesiona bardzo dobrze mimo kapryśnej pogody. Ja się dziś czułem elegancko. Wyjazd fajny, byłby jeszcze lepszy i może dłuższy gdyby nie ta pogoda ;)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa potka

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]