na pomoc Lwicy
Sobota, 9 kwietnia 2016
· Komentarze(0)
Wyjazd niby jak każdy inny.... kręciłem się po górkach w okolicy Leśnic. Bardzo lubie tamte tereny ze względu na fajne ukształtowanie terenu i całkiem dobre drogi. Podczas jednego ze zjazdów spotkałem stowarzyszenie Lew Lębork, które otwierało dziś sezon rowerowy. Całkiem spora gromadka. Byłem też świadkiem wypadku. Jedna z dziewczyn przekoziołkowała i uszkodziła łokieć. Pojechałem dalej gdyż sądziłem że będzie pod dobrą opieką. Niestety po kilkudziesięciu minutach usłyszałem karetkę, która jechała w górę do Dziechlina, dziewczyna była na dole przy samych Leśnicach. Podjechałem i zapytałem co się dzieje. Na miejscu był jeden Lew i który posłał jakiegoś ogórka, a ten się gdzieś minął z karetką. Dziwi mnie to, że na tyle uczestników jeden Lew był przy poszkodowanej. Ja to widze tak że jeden sie opiekuje/pomaga a 2 jedzie za karetką, a nie przypadkiem wybrany uczestnik rajdu. Tym bardziej iż cała reszta stała 100m. dalej za zakrętem i było ich kilku. Pognałem za karetką do Dziechlina, gdzie po chwili ją znalazłem. Pokierowałem ratowników i co?? I pojawił się ów posłany "ogórek" który zaczął mieszać i chciał karetkę na około kierować. Mało brakowało a sam wjechałby pod koła ambulansu... masakra. Skrytykowałem tę akcję na oficjalnym profilu Lwa (nie tak dokładnie bo czasu nie miałem, chciałem zrobić to kolejnego dnia) gdzie spotkałem się z krytyką i niezrozumieniem. Ba.... padło stwierdzenie od jednego z "członków" że nie mogę z grupą sportową jeździć bo nie jestem oficjalnie zawodnikiem klubu... tragedia... ale jak mówi powiedzenie "wyżej sra jak tyłek ma" Podsumowując: spokojny wyjazd zamienił się w pełną emocji akcję ratowniczą. Niestety za wyrażenie opinii w podziękę zostałem zrugany :) a i kaseta do wymiany ;) pozdrawiam