Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:627.90 km (w terenie 104.60 km; 16.66%)
Czas w ruchu:30:49
Średnia prędkość:19.90 km/h
Maksymalna prędkość:56.90 km/h
Suma podjazdów:4261 m
Suma kalorii:22483 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:28.54 km i 1h 28m
Więcej statystyk

ponownie z Ania, nieudany rekord

Środa, 6 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Witam ;) Udało się ponownie wyciągnąć Anię na rower :) Tym razem miała to być rozgrzewka/rozruszanie nóg przed podjazdem na tzw Małoszycka Climb :) Tak więc na Konicku pojeździłem troszkę z nią po osiedlu, jak dzien wczesniej. Następnie pojechałem do domu by zmienić rower na szoskę. Chciałem założyć też kask i rękawiczki, ale gdzieś je posiałem i nie wiem gdzie są. Zjazd z Małoszyckiej jest niezwykle wąski, kręty i stromy. Przed samym podjazdem czekałem na dole na Anie, która już autem miała popędzić przede mną na szczyt by mnie w razie "w" reanimować. Niestety to czekanie pogrzebało moje szanse na dobry rezultat gdyż Strava doliczyla mi około 2 minuty, zaliczając to do czasu przejazdu segmentu. Dziwne to bo stałem jeszcze na DK6 a nie na drodze na której mam bić rekord :D:D ktoś tak oznaczył segment... Sam podjazd myślę, że troszkę za mocno zacząłem gdyż na najbardziej stromym odcinku i wypłaszczonym finiszu nie miałem sił. Płuca to myślałem że mi żebra połamią. Dobrze że u góry czekała już Ania w Citroenie gdzie mogłem odżyć. Zjazd już na spokojnie. Jakie moje było zdziwienie kiedy po wrzuceniu gpx okazało się, że osiągnąłem czas o minutę gorszy od swojego najlepszego i prawie 2 min słabszy od wgl. najlepszego kolarza? Wtedy postanowiłem stworzyć nowy segment, tak aby zaczęło łapać około 20-30 metrów od krzyżówki na dole. Okazało się też, że w tym nowym segmencie wszyscy mają znacząco lepsze czasy. Wynika z tego, że na starym  wiele osób pewnie musiało ustąpić pierwszeństwa autom a czas juz się liczył.  załączam jak zawsze trasę.  pozdrower :)

z Ania po zachodzie

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Wycieczka z Ania w lekkim deszczyku, jej tempem, nie oddalając się zbytnio od domu, gdyż z tzw. "kapuśniaka" w każdej chwili mogło zrobić się ulewnie.